Dzisiaj o Tiger Temple (Świątyni Tygrysów) w Tajlandii.
Świątynia znajduje się w Kanchanaburi.
Tutaj pogłaskać tygrysa, a także przytulić się do niego może zwyczajny turysta.
Mnisi z tej świątyni wychowują te drapieżniki. Od małego - karmią, myją, a także czytają im książki, aby je oswoić z ludzkim głosem. Pomagają im w tym wolontariusze z całego świata.
Tygrysy są karmione jedynie gotowanym mięsem.
Turyści mogą nakarmić zwierzęta oraz zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Łańcuchy są tylko po to!!! żeby turyści czuli się bezpiecznie.
Sesje odbywają zawsze po posiłku, kiedy tygrysy są ospałe i nie mają ochoty na ruch, więc im to nie przeszkadza :) My robiliśmy sobie całe sesje, po 15-20 zdjęć. Zdjęcia robili wolontariusze.
Mimo że tygrysy są na ogół łagodne, to przecież drapieżniki z instynktem zabójcy, można się do nich zbliżać jedynie z opiekunem u boku. Nie można też być ubranym w kolory czerwieni, pomarańczu i różu, aby ich nie pobudzać.
Nie ma tu typowej świątyni. Jest skromna, zadaszona, bez ścian, z posągiem Buddy.
Tiger Temple to rodzaj parku, po którym przechadzają się też inne zwierzęta, można je pogłaskać, zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Na zdjęciu poniżej mnisi z tej świątyni.
Ośrodek ten wzbudza kontrowersje, między innymi zarzuca mu się komercję.
Tiger Temple pracuje jednak, by zdobywać pieniądze na zakup ziemi (poszerzenie ośrodka) i stworzenie czegoś w rodzaju rezerwatu, w którym tygrysy mogłyby żyć w naturalnych dla siebie, a jednocześnie bezpiecznych warunkach. Tygrysy są zagrożone wyginięciem, na wolności pozostało ich tylko trzy tysiące.
o! widzę nowa szata graficzna na blogu, fajnie! Biedne te tygrysy na tych łańcuchach, to mi się bardzo w oczy rzuciło. Super wakacje mieliście:)
OdpowiedzUsuńNa łańcuchach dla bezpieczeństwa turystów, nie może być inaczej.
UsuńWakacje bardzo były wtedy udane!
Pozdrawiam.
Mnisi (a buddyjscy w szczególności) i komercja to sprzeczność.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bezpieczeństwo turystów nie jest warte tego by tygrysy trzymać na łańcuchach - nawet jeśli to tylko wychowane w niewoli "eunuchy".
Te łańcuchy są tylko na czas robienia zdjęć :)
UsuńWow! I słusznie,że opublikowałąś te zdjęcia i napisałaś o tej podróży. FANTASTYCZNE FOTKI. Fantastyczny tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się spodobało :)
UsuńNiesamowite zdjęcia! Piękne są tygrysy! widać że są posłuszni. Najchętniej odwiedzam te miejsca. :)
OdpowiedzUsuńJaka wielka zmiana szaty graficznej, jest prosta i wygodna.
Nowa szata też mi się bardziej podoba :)
UsuńTo była niezwykła podróż! Bardzo ciekawa opowieść i piękne zdjęcia Haniu. Cel mnichów jest wielce szlachetny mimo to widok walecznych tygrysów z łańcuchami na szyjach jest bardzo smutny. Dobrze, że to tylko na czas robienia zdjęć. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPodróż dała wiele niesamowitych wrażeń, chętnie bym ją powtórzyła :)
UsuńTakiego "kotka" nie odważyłbym się pogłaskać. Smutne są te grube łańcuchy.
OdpowiedzUsuńGdybyś tu przyjechał, to pewnie byś się jednak zdecydował.
UsuńŁańcuchy są tylko po to, żeby turyści czuli się bezpiecznie.
Sesje odbywają zawsze po posiłku, kiedy tygrysy są ospałe i nie maja ochoty na ruch, więc im to nie przeszkadza :)
Alternatywą dla tych tygrysów była śmierć z rąk kłusowników lub wieśniaków, którym zjadały kozy. (Przeważnie to zwierzęta pojmane, nieraz ranne i wykupione przez mnichów.) To już chyba lepszy łańcuch na parę godzin...Gdy turystów nie ma siedzą w obszernych klatkach lub chodzą wolno w czasie wieczornej sesji medytacyjnej mnichów. Opowiadała mi tamtejsza wolontariuszka, że to niezapomniana medytacja, gdy tak między siedzącymi z zamkniętmi oczami snują się tygrysy...
OdpowiedzUsuń(Też tam byłem.)
Drogi Anonimie.
Usuńdobrze, że to napisałeś, bo już sobie nie mogłam poradzić z komentarzami na temat łańcuchów. Bardzo dziękuję :)
Coś za coś. Mnisi z czegoś muszą utrzymać tak dużą ilość tygrysów. Turyści nie przyjadą dla niewielkiej świątyni. Ja to doskonale rozumiem.
OdpowiedzUsuńHanno, będę szczera. Troszeczkę zazdroszczę Wam tej wyprawy.
Trochę późno pokazujesz nam niezapomnianą wycieczkę. Właściwie to lepiej późno niż...wcale.
Pozdrawiam serdecznie:)
Też uznałam, że lepiej późno niż wcale. Miło Cię znów gościć :)
Usuń