23 kwietnia tężnia została spalona. Miały być dwie tężnie; druga tężnia ma być otwarta we wrześniu tego roku. A ta spalona - miała być otwarta czwartego czerwca.
Byłam wiele razy przy tężniach w Ciechocinku oraz w Inowrocławiu, więc sprawy tężni nie są mi obce. Do Ciechocinka jeździłam jako dziecko z rodziną wiele razy, bo to przecież jest bardzo blisko Torunia, z którego pochodzę. Najczęściej jeździliśmy, gdy ja i moje siostry byłyśmy w szkole podstawowej. Obowiązkowa runda: Grzybek, Park zdrojowy z fontanną Jaś i Małgosia (często odbywały się w parku koncerty w muszli koncertowej - pamiętam). A przy tężniach siedzieliśmy lub spacerowaliśmy najdłużej. Mama kazała nam głęboko oddychać.
I jeszcze warto wspomnieć o zegarze z kwiatów na dużym klombie. Pamiętam - ja z Mamą i siostrami siedzimy na murku i jemy lody; Tata robi nam zdjęcie.
Wracam to tematu. Pogoda była ładna, słoneczna - idealna na spacer. Przy okazji spoglądałam na drzewa; niestety drzewa mają bardzo małe pączki, nieprędko zazielenią się liśćmi (zdjęcia robiłam wczesną wiosną).