Byłam z córką na wernisażu wystawy Hiroshige. W głąb drzeworytu. Spodziewałam się samych drzeworytów, a tu niespodzianka! Z grubych kartonów były porobione korytarze, pomieszczenia, w których można było ciekawie się zabawić. Drzeworytów było zaledwie kilkanaście.
Kartonowe korytarze:
Z gotowych elementów można było ułożyć własną układankę.
Barwne korytarze:
Był pokój życzeń, w którym na przygotowanych karteczkach można było napisać swoje własne życzenie lub marzenie. Było zdrowie, miłość i inne. Ja napisałam Zdrowie, bo ono w ostatnim czasie jest mi najbardziej potrzebne. Karteczki wieszało się na wstążkach.
Japońskie lalki i figurki:
Można było z gotowych pieczątek skomponować swój własny obrazek. Córka zrobiła dwie kompozycje, ja jedną.
Z gotowych elementów można było przygotować kolaże, wychodziły naprawdę piękne kolorowe.
To była wystawa interaktywna. Na takiej jeszcze nie byłam. Było dużo dzieci.
W drugiej części wystawy można było oglądać animacje na podstawie drzeworytów Hiroshige. Były piękne. Obrazy co chwilę się zmieniały, migotały, były efekty specjalne.
To był udany dzień!