Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątynia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątynia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 sierpnia 2014

Angkor Wat w Kambodży (część 3/3)

Dzisiaj zamieszczam ostatnią, trzecią część zdjęć kompleksu Angkor, który jest uznawany za jeden z cudów świata średniowiecznego.
Angkor to ogólna nazwa wielu skupisk świątyń, tzw. miast-klasztorów. Najsłynniejszy jest  Angkor Wat, znane jest też inne olbrzymie Angkor Thom oraz mniejsze, ale bardzo urokliwe Ta Prohm, Ta Keo czy Preah Khan. Całość mieści się na obszarze ponad 400 km kwadratowych, a odległości pomiędzy poszczególnymi obiektami sięgają od kilkuset metrów do blisko kilkunastu kilometrów.

Więcej na temat historii tego miejsca napisałam w części 1.


Powtarzam jeszcze raz to, co napisałam w części pierwszej:

Do Kambodży pojechaliśmy specjalnie, aby zobaczyć świątynię Angkor Wat i cały kompleks Angkor. Ona była głównym celem. Zwiedziliśmy też oczywiście stolicę Phnom Penh, ale to już nie to wrażenie. Teraz z perspektywy czasu mogę również stwierdzić, że to był numer jeden całej podróży, włącznie z Tajlandią. Nic tak bardzo nie zaskoczyło, nie zdziwiło i nie zachwyciło.
Ten ogrom wrażeń: monumentalność, dostojeństwo budowli, wizerunki bogów na wieżach świątyń, niezliczone płaskorzeźby, kolumny, schody, wielość kolorów, tancerki na ścianach, wojownicy, rydwany, motywy roślinne, kamienne lwy, słonie i tygrysy - i tak ogromna ich ilość, dla przeciętnego turysty wydająca się niezliczoną - powala na kolana. 
Zdjęcia nie są w stanie tego oddać.
Zwiedzaliśmy dwa dni, ale zobaczyliśmy zaledwie ułamek.


środa, 6 sierpnia 2014

Angkor Wat w Kambodży (część 2/3)

Aby zwiedzić Angkor Wat, zatrzymaliśmy się w miejscowości Siem Reap w Kambodży. Mieszkaliśmy tu kilka dni.

Z umówionym wcześniej kierowcą, pojechaliśmy na miejsce tuktukiem (zadaszony wózek ciągnięty przez motocykl). Wstaliśmy wcześnie rano, aby zobaczyć w pierwszym dniu zwiedzania wschód słońca nad największą świątynią Angkor Wat.Taka jest tu tradycja i oprócz nas było bardzo dużo innych osób z całego świata. Czuło się jedność i porozumienie z pozostałymi obcokrajowcami. Niestety akurat tego dnia było lekkie zachmurzenie i w końcu tego efektu nie zobaczyliśmy. Jednak, przyznaję, nie byłam z tego powodu specjalnie zawiedziona, bo możliwość zwiedzania w cieniu, bez palącego słońca, była dla mnie w tym momencie ważniejsza :) Podczas zwiedzania panuje specyficzny nastrój, wszyscy są skupieni, raczej milczący, skoncentrowani na fotografowaniu :)

W pierwszym dniu zwiedzaliśmy świątynie położone blisko siebie, więc nie trzeba było dojeżdżać. Natomiast drugiego dnia kierowca dowoził nas tuktukiem do najbardziej interesujących świątyń, które były już dużo bardziej oddalone. Są miedzy nimi odległości sięgające kilkunastu kilometrów.

Najbardziej nas zauroczyło miejsce zarośnięte przez korzenie drzew, jego nastrojowość i romantyczność. Takie było nasze odczucie. Rozmawialiśmy z innymi Polakami, którzy mieli zupełnie przeciwne wrażenie. To miejsce najmniej  im się spodobało. Bardziej ich zauroczył monumentalizm i dostojeństwo największej świątyni Angkor Wat.
Bilety kupowało się na trzy dni.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Angkor Wat w Kambodży (część 1/3)

Kiedy w 1860 roku odkrywca Angkor Wat - Henri Mouhot, po trzech tygodniach mozolnej wędrówki dotarł do kamiennego miasta, zobaczył jedynie zarośnięte przez rośliny ruiny: dawną stolicę potężnego Imperium Khmerów dżungla niemal całkowicie wchłonęła. 
Aby można było sobie uświadomić, jak to wyglądało ponad sto lat temu, niektóre budynki zostały zachowane w tym stanie "zarośnięcia" przez dżunglę do dzisiaj. Pokazuje to kilka pierwszych zdjęć.

Wiele lat zajęło przywrócenie stanu obecnego, umożliwiającego zwiedzanie. Na terenie 400 km kwadratowych odkryto niemal setkę starych świątyń i królewskich pałaców. To największy sakralny kompleks świata - wciąż tajemniczy, ale coraz łatwiej dostępny.


Do Kambodży pojechaliśmy specjalnie, aby zobaczyć świątynię Angkor Wat i cały kompleks Angkor. Ona była głównym celem. Zwiedziliśmy też oczywiście stolicę Phnom Penh, ale to już nie to wrażenie. Teraz z perspektywy czasu mogę również stwierdzić, że to był numer jeden całej podróży, włącznie z Tajlandią. Nic tak bardzo nie zaskoczyło, nie zdziwiło i nie zachwyciło.

Ten ogrom wrażeń: monumentalność, dostojeństwo budowli, wizerunki bogów na wieżach świątyń, niezliczone płaskorzeźby, kolumny, schody, wielość kolorów, tancerki na ścianach, wojownicy, motywy roślinne, kamienne lwy, słonie i tygrysy - i tak ogromna ich ilość, dla przeciętnego turysty wydająca się niezliczoną - powala na kolana. 
Zdjęcia nie są w stanie tego oddać.
Zwiedzaliśmy dwa dni, ale zobaczyliśmy zaledwie ułamek.

Potężne Imperium Khmerów, nazywane także Królestwem Angkoru, zostało stworzone w 802 roku. Królestwo rozrastało się, przyłączano nowe ziemie. Pod koniec XIII wieku było kilka razy większe od obecnej Kambodży, a jego stolica liczyła milion mieszkańców. 

W historii świata przed rewolucją przemysłową nigdy nie powstało tak wielkie miasto.
Angkor zaczął podupadać na początku XIII wieku. W XV wieku stolicę przeniesiono do Phnom Penh. Mieszkańcy opuścili miasto. Przyczyną były prawdopodobnie problemy z wodą.
Miasto zaczęła zarastać dżungla.
Aż do 1860 roku, kiedy zostało odkryte...

Zdjęcia podzieliłam na trzy części dla łatwiejszego i wygodniejszego oglądania. Za kilka dni opublikuję kolejne części.































































niedziela, 27 lipca 2014

Tiger Temple (Świątynia Tygrysów) w Kanchanaburi w Tajlandii

W 2009 roku odbyliśmy z rodziną podróż do Tajlandii i Kambodży. Nie prowadziłam wtedy jeszcze bloga, dlatego nie było okazji zamieścić zdjęć z tych wakacji.





























Aby się nie "zmarnowały" w komputerowym lamusie, postanowiłam je opublikować. Planuję przygotować kilka postów na ten temat.

Dzisiaj o Tiger Temple (Świątyni Tygrysów) w Tajlandii.
Świątynia znajduje się w Kanchanaburi.
Tutaj pogłaskać tygrysa, a także przytulić się do niego może zwyczajny turysta.
Mnisi z tej świątyni wychowują te drapieżniki. Od małego - karmią, myją, a także czytają im książki, aby je oswoić z ludzkim głosem. Pomagają im w tym wolontariusze z całego świata.
Tygrysy są karmione jedynie gotowanym mięsem.
Turyści mogą nakarmić zwierzęta oraz zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Łańcuchy są tylko po to!!! żeby turyści czuli się bezpiecznie.
Sesje odbywają zawsze po posiłku, kiedy tygrysy są ospałe i nie mają ochoty na ruch, więc im to nie przeszkadza :) My robiliśmy sobie całe sesje, po 15-20 zdjęć. Zdjęcia robili wolontariusze.
Mimo że tygrysy są na ogół łagodne, to przecież drapieżniki z instynktem zabójcy, można się do nich zbliżać jedynie z opiekunem u boku. Nie można też być ubranym w kolory czerwieni, pomarańczu i różu, aby ich nie pobudzać.
Nie ma tu typowej świątyni. Jest skromna, zadaszona, bez ścian, z posągiem Buddy.
Tiger Temple to rodzaj parku, po którym przechadzają się też inne zwierzęta, można je pogłaskać, zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Wszystko zaczęło się w 1999 roku, kiedy mnisi przygarnęli tygrysiątko, którego matka została zabita przez kłusowników.
Na zdjęciu poniżej mnisi z tej świątyni. 
Ośrodek ten wzbudza kontrowersje, między innymi zarzuca mu się komercję. 
Tiger Temple pracuje jednak, by zdobywać pieniądze na zakup ziemi (poszerzenie ośrodka) i stworzenie czegoś w rodzaju rezerwatu, w którym tygrysy mogłyby żyć w naturalnych dla siebie, a jednocześnie bezpiecznych  warunkach. Tygrysy są zagrożone wyginięciem, na wolności pozostało ich tylko trzy tysiące.