Dowiedziałam się niedawno i chcę się podzielić tą opowieścią.
Wszystko zaczęło się od pomysłu zbudowania w Krakowie teatru miejskiego (obecny Teatr im. Juliusza Słowackiego). Władze Krakowa chciały, żeby teatr znajdował się w obrębie starego miasta. Jednak cała przestrzeń w starym Krakowie była już zabudowana. Długo myślano, co począć w tej sytuacji.
Uwaga rajców krakowskich skupiła się na starych zabudowaniach klasztoru duchaków. Były one mocno zniszczone, a władz miasta nie stać było na ich odnowienie. Postanowiono więc klasztor zburzyć, a na jego miejscu zbudować teatr.
Nie istniała jeszcze wtedy świadomość zabytku.
To były czasy, kiedy często wyburzano w całej Polsce np. stare ratusze, mury obronne - były to tzw. czasy burzymurków.
Jednak Jan Matejko był świadomy wartości tego klasztoru. Wiedział, że ma on ogromną wartość historyczną. Starał się przemówić do rozsądku władz Krakowa. Zabiegał o ratowanie klasztoru na różne sposoby. Nie udało mu się.
Pewnego dnia przemówił do rajców: Jeżeli wy nie dbacie o przeszłość, nie przestrzegacie tradycji, ja też nie będę jej przestrzegał. Kiedy umrę pochowajcie mnie gdzieś na rozstaju dróg, wbrew tradycji.
I zmarł kilka miesięcy później.
Długo zastanawiano się, jak godnie pochować jednego z najznakomitszych obywateli miasta, szanując jednocześnie jego ostatnią wolę. Nie było to łatwe zadanie. Jan Matejko nie chciał być pochowany w Krypcie Zasłużonych w Kościele na Skałce, ponieważ tam spoczywał Józef Kraszewski, z którym bardzo się nie lubił się za życia.
Rajcy krakowscy wybrali miejsce na Cmentarzu Rakowickim. Była to główna aleja cmentarza - stanowiła więc godne miejsce pochówku wielkiego artysty. Wybrano miejsce, w którym aleja przecina się z bocznymi alejkami - czyli rozstaje, skrzyżowanie dróg, zgodnie z życzeniem artysty.
Na zdjęciach poniżej dokładnie widać, że pomnik Jana Matejki znajduje się na rozstaju dróg.
Po tym cmentarzu można chodzić tygodniami;))) Jan Matejko miał swoje za uszami, ale i tak mam do niego słabość;)
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, co on miał za uszami?
UsuńPozdrawiam :)
Nie znałam tej historii. Matejkę uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja jej też nie znałam :) Pozdrawiam :)
UsuńTeż nie znałam tej historii...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
UsuńJa też tej historii nie znałam.
Nie znałam tej historii. Dziękuję, że mogłam się o niej dowiedzieć!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że czegoś mogłaś się nauczyć :)
UsuńDzięki za tę historię. Ups... Człowiek się całe życie uczy!
OdpowiedzUsuńPrawda :)
UsuńPiękne miejsce. Tyle tu historii...
OdpowiedzUsuńW Krakowie jest mnóstwo historii. Pozdrawiam :)
UsuńCiekawostka.
OdpowiedzUsuńA może życzenie Matejki było spowodowane nadzieją że jak go pochowają bądź gdzie, to żona nie mogąc grobu znaleźć, sobie innego miejsca pochówku poszuka? ;-)
Kto wie, może i tak. Niełatwa to była kobieta :)
UsuńHaniu, warto o tym wiedziec :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cie serdecznie i przyznam sie, ze od niedawna mam Wnusie o takim jak Ty imieniu, tym bardziej serdecznie pozdrawiam :)
Miło mi. Gratuluję wnusi :)
UsuńCiekawa historia :) Myślę, podobnie jak markoman, że słowa były podyktowane "obawami" przed żoną :)
OdpowiedzUsuńNie wiemy, jak było naprawdę :)
UsuńYour photos are beautiful and very touching. Thank you so much for sharing them.
OdpowiedzUsuńThanks, Linda. My pleasure :)
Usuń