Tuż za bramą prowadzącą do parku narodowego znajduje się podniszczony, niestety, pomnik Stefana Żeromskiego. Trudno go nawet sfotografować.
Nieco dalej znajduje się kapliczka i źródełko św. Franciszka. Podobno woda ma właściwości uzdrawiające. Jednak nie próbowaliśmy. Kapliczka stylowa, drewniana - bardzo ładna.
Daremnie szukaliśmy dużego kamienia z napisem "Łysica 612 m", który widziałam na zdjęciach innych blogerów. Co się z nim stało? To nie jest kamyczek, który łatwo przenieść w inne miejsce.
Pogoda była ładna, szkolne wycieczki zeszły w dół, więc posiedzieliśmy sobie w ciszy na ławkach.
Schodziliśmy do Kakonina, po drodze mijając kapliczkę św. Mikołaja, drewnianą, z również drewnianą figurką świętego.
W Kakoninie można obejrzeć zabytkową drewnianą chałupę, ale tylko zewnątrz.
Stąd jest też bezpośredni dojazd autobusowy do Kielc.
I tak zdobyliśmy szczyt należący do Korony Gór Polski, co można uznać za ważne wydarzenie.
Piękny szlak, wycieczka zatem pełna wrażeń, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPogoda ładna, ładne okolice - wycieczka zatem udana.
UsuńPozdrawiam.
Piękne miejsce, fantastyczny post, super zdjęcia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, mile wspominam ten dzień.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Mnie ten szlak zachwycił, jednak do pewnego miejsca.
OdpowiedzUsuńTe kamienie mnie dobijały.
Pozdrawiam serdecznie:)
Kamienie rzeczywiście czasami były niewygodne, to prawda.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Piękne zdjęcia, jak zwykle ciekawie :) Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie :)
UsuńWalorem Łysicy jest przede wszystkim jej wartość kulturowa i ... geologiczna - to kopalnia wiedzy o historii naszych ziem od czasów sięgających setki milionów lat wstecz, aż po te gdy na tych ziemiach kluła się polska państwowość.
OdpowiedzUsuńPs - takie domki w Małopolsce to nie rzadkość, choć (co szkoda) nie jest specjalnie reklamowana i wielu nie wie jak na nie trafić.
Co do drewnianych chat i domów - jest ich w Świętokrzyskiem bardzo dużo. Jak się jedzie droga, to co chwilę widać takie chaty. W Małopolsce moim zdaniem jest mniej.
UsuńKiedyś tam byłam, ale bardzo dawno, w szkole jeszcze. korci mnie by znów wybrać się w tamte strony:)
OdpowiedzUsuńW Kielcach byłam dawno temu, ale na Łysicy pierwszy raz.
UsuńGratuluje zdobycia szczytu! Jak zwykle z wielkim zaciekawieniem czytałam Twój post. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzczyt nie jest wysoki, ale dziękuję za gratulacje.
UsuńPozdrawiam.
Interesująca wycieczka. Warta zapewne kiedyś powtórzenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJednak wybrałabym inny szczyt do zdobycia, gdybym tu była ponownie
UsuńPozdrawiam.
Nooooooooooooooooooooo
UsuńWspaniałe foto relacje. Uwielbiam pani bloga. Często tu zaglądam. Mam do pani pytanie , ile idzie się na szczyt Łysicy od Świętej Katarzyny koło Kielc. Byłabym pani , bardzo wdzięczna , gdyby pani by mi łaskawie odpisała. Poza tym pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia i pomyślności ...
OdpowiedzUsuńNajdłużej do godziny, może być około 45 minut.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Dziękuję za słowa uwielbienia. Zapraszam do mnie na częstsze wizyty.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że jest Pani w dobrym nastroju. Cieszy mnie Pani optymizm, wyczuwalny w tym komentarzu. Proszę pisać częściej.
Serdecznie pozdrawiam :)
Chciałabym jeszcze dodać, że nie stawia się spacji przed przecinkiem, a Pani robi to przed każdym użytym przecinkiem :) Wydaje mi się, że już kiedyś o tym pisałam :) Zazdroszczę Pani optymizmu, serdeczności. Z jednej strony jestem zła, że cały mój blog istnieje dzięki Pani, a z drugiej strony bardzo mnie to cieszy. Wydaje mi się, że Pani wie więcej o mnie niż ja sama. Mogłabym dużo pisać, ale nie wiem, jak się rozmawia z niemową.
UsuńBardzo ciekawe miejsca i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz; mile wspominam tę wyprawę.
UsuńPozdrawiam :)