Byłam z rodziną na finisażu tej wystawy w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie. Zdecydowaliśmy się pójść choćby dlatego, że wystawy rzeźby nie zdarzają się zbyt często. Wystawa nie zawiodła moich oczekiwań; jestem zadowolona, rodzina również.
Rzeźba tamtego okresu jest symbolistyczna, poetycka, nastrojowa, pełna namiętności. Wiele emocji - tak najzwięźlej oceniłabym dzieła zaprezentowane na wystawie. Norweski rzeźbiarz Gustav Vigeland jest dla mnie dużym odkryciem – emocjonalność, delikatność. Z polskich rzeźbiarzy każdy zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Poznałam rzeźbiarzy tworzących na przełomie XIX i XX wieku, o których nigdy wcześniej nie słyszałam (a przynajmniej nie pamiętam tych nazwisk): Bolesława Biegasa (miał bardzo ciekawy życiorys), Konstantego Laszczkę, Edwarda Wittiga, Franciszka Flauma. Dzieła Xawerego Dunikowskiego i Wacława Szymanowskiego widziałam już wcześniej.
Stanisław Przybyszewski był pierwszym krytykiem, który w europejskiej prasie publikował artykuły poświęcone norweskiemu rzeźbiarzowi i jego pracom, rozpowszechniał także prace Vigelanda w Polsce. Dlatego tytuł jego eseju o Vigelandzie stał się tytułem wystawy.
Cytat z ulotki: „Pod koniec XIX wieku zaszły rewolucyjne zmiany zarówno w formie, jak i w treści twórczości rzeźbiarzy. Zerwanie z charakterystyczną dla XIX wieku alegorycznością i uczynienie symbolu treścią dzieła – to jeden z najistotniejszych przełomów w historii sztuki, zobrazowany na przygotowanej przez nas wystawie”.
Macierzyństwo, Wacław Szymanowski |
Macierzyństwo, Wacław Szymanowski |
Rzeźba Macierzyństwo jest naprawdę piękna. Robi wrażenie, pozostałe oczywiście też. Nie komentarz czy recenzja, ale zdjęcia najwięcej mówią o tej wystawie.
OdpowiedzUsuń