sobota, 3 października 2015

Połonina Caryńska: Ustrzyki Górne - Połonina Caryńska (1297 m) - Brzegi Dolne

Dzisiaj przedstawiam ostatni post z serii bieszczadzkich wycieczek, poświęcony Połoninie Caryńskiej.
Połonina Caryńska zawdzięcza swoją nazwę nieistniejącej wsi Caryńskie, położonej dawniej po północnej stronie masywu. Samo słowo "caryna" oznaczało w języku wołoskim "pastwisko". Inna nazwa Połoniny Caryńskiej to Połonina Berehowska (pochodząca od nazwy pobliskiej miejscowości Brzegi Górne).
Samo słowo "połonina" oznacza miejsce "płone”, czyli puste, nieużyteczne, bo nie nadające się do roli.

Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w Ustrzykach Górnych. Po kupnie biletów do Bieszczadzkiego Parku Narodowego wchodzimy na szlak. Mijamy piękny potok Wołosate z drewnianą kładką.
Cały czas wędrujemy czerwonym szlakiem - Głównym Szlakiem Beskidzkim.
Mijamy nieduże łąki i tradycyjnie wchodzimy do lasu. Taki jest schemat bieszczadzkich wycieczek: najpierw wyjście w górę przez las, potem połoniny, zejście z połonin również przez las.
Na drewnianych deskach wiaty zauważamy mnóstwo napisów: imiona, daty, miejscowości, życiowe mądrości i inne. Zwracam uwagę na takie napisy, bo moja córka lubi nietypowe fotografować. Spodobał nam się napis chyba jakiegoś sfrustrowanego dziecka lub nastolatka: "Wolę grać, ale muszę się pałętać".
Takie drewniane wiaty znajdują się przy wszystkich najczęściej uczęszczanych szlakach. Są bardzo użyteczne w czasie deszczu. Wszystkie są jednakowo zaprojektowane; budowane zapewne w tym samym czasie.
Grzbiet Połoniny Caryńskiej rozciąga się na długości przeszło czterech kilometrów. Przed nami wspaniała wędrówka. Ze wszystkich stron jesteśmy otoczeni górami.
Połonina Caryńska jest uważana za najpiękniejszą połoninę, a wycieczka na nią za jedną z łatwiejszych w wysokich partiach Bieszczadów. Same zalety. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko delektować się ogromną przestrzenią i zachwycającymi krajobrazami.
Nie rozpraszają nas żadne wiaty, bacówki, słupy czy krzyże. Tylko przestrzeń i góry.
A teraz zmiana tematu. Kilka słów o mówieniu "dzień dobry" w górach.
Mówienie "dzień dobry", "cześć", rzadziej "hej" na górskich szlakach mnie osobiście męczy. Ograniczam się tylko do odpowiadania. Sama nikomu nie mówię (chyba  że to jest jakaś wyjątkowa sytuacja). A samo odpowiadanie też jest nużące, zwłaszcza wtedy gdy co chwilę się kogoś mija. Gdy idzie grupa 3-4-osobowa i każdy mi mówi "dzień dobry", odpowiadam jeden raz, ale za to dość głośno i powoli. Staram się odpowiadać głosem życzliwym i z uśmiechem, ale nie zawsze tak mi wychodzi :)
Osoby mówiące "dzień dobry" też są różne. Jedni mówią głośno i mile - chce się odpowiedzieć; inni mruczą pod nosem; najbardziej pamięta się tych, którzy do "dzień dobry" dodają jeszcze uśmiech.
I jeszcze jedno spostrzeżenie: niby odpowiadanie mnie męczy, ale jak ktoś nie powie mi "dzień dobry", czuję drobne rozczarowanie :)
Na północnych zboczach połoniny znajdowała się kiedyś wieś Caryńskie. Obecnie zachowały się jedynie ruiny cerkwi i cmentarzyk. Dawniej południowe stoki były używane przez mieszkańców Berehów, a północne – Caryńskiego i częściowo Bereżek.
W masywie połoniny można napotkać ślady wilka, rysia czy niedźwiedzia :) 
Tego sierpniowego dnia pogoda była ciepła i słoneczna, jednak w strefie połoniny wiał zimny wiatr. Było dość chłodno. Dobrze, że wzięliśmy kurtki.
Na połoninie mnóstwo dojrzałych jagód.
Grzbiet Caryńskiej gdzieniegdzie jest pokryty kamiennymi rumowiskami zwanymi rozsypańcami lub grehotami. Na Połoninie Wetlińskiej takich skał nie zauważyłam.
Najwyższy punkt Połoniny Caryńskiej wynosi 1297 m n.p.m.






Kierujemy się do zejścia do Brzegów Górnych, zamieszkiwanych obecnie przez jedną tylko rodzinę. W pobliżu wsi znajduje się mały cmentarz i pozostałości po cerkwi.
Schodzimy drogą przez las. Żal opuszczać połoniny i piękne krajobrazy.
Przy zejściu ze szlaku, jak pisałam wcześniej, znowu drewniana wiata.
Przejście tej drogi zajęło nam około trzy i pół godziny - zgodnie z prognozami na mapach turystycznych.

22 komentarze:

  1. no to trochę powędrowałaś! ;D

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie widoki!!!! Normalnie bajkowe klimaty. Hihi, dzieńdobrowanie z uśmiechem jest najfajniejsze. Nawet tylko skinienie głową z uśmiechem jest miłe:)

    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te Bieszczady i te widoki! Pięknie tam....można się zakochać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Bieszczadach bez wątpienia można się zakochać :)

      Usuń
  4. Przypominają mi się młode lata i wędrówki po Bieszczadach z harcerstwa. Piękne widoki Haniu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Polubiłem Twoje górskie wyprawy i zawsze proszę o więcej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie wycieczka, to opublikuję relację. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Wspaniała relacja i piękne zdjęcia.
    Miałam plany by na weekend pojechać w Bieszczady.
    Niestety wróciłam chora i nici z wyjazdu.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Łucjo, za komentarz.
      Zawsze z przyjemnością oglądam Twoje relacje z podróży :)

      Usuń
  7. Pięknie... fajnie się pogapić na te Twoje fotki... Cudne miejsca uwieczniasz... Podobają mi się te drewniane wiaty, cudnie wpisują się w krajobraz. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Architektura tych wiat jest dobrze przemyślana, zgadzam się z Tobą.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ach te masze bieszczadzkie połoniny! Miło było obejrzeć zdjęcia z tej wycieczki, dawno nie wędrowałam po Bieszczadach. Zawsze podobał mi się zwyczaj powitania na szlaku. Zgadzam się jednak z Tobą Haniu, że może to być trochę męczące. W czasie wędrówki staramy się wyciszyć i chłonąć bez reszty otaczające nas widoki. Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzimy po górach, by cieszyć się ciszą i ich pięknem.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Miło mi, że moje zdjęcie potoku i kładki tak wspaniale awansowało i znalazło się w zacnym, doborowym towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń