środa, 6 lipca 2011

Koncert Szalom na Szerokiej w Krakowie 2011

Już kolejny raz byłam na koncercie Szalom na krakowskim Kazimierzu. Nie chcę pisać o muzyce i muzykach, bo to nie moja dziedzina. Choć oczywiście muzyka była bardzo dobra.

Tym, co naprawdę mnie urzeka na tych koncertach jest atmosfera, klimat, a przede wszystkim różnorodność ludzi uczestniczących w koncercie w charakterze widowni. Przychodzą tu ludzie miejscowi, często bardzo skromnie ubrani, wręcz biedni, ludzie starsi i starzy. Mimo swojego wieku chętnie poruszają się w rytm muzyki. Na koncercie można też spotkać ludzi bardzo elegancko ubranych z różnych krajów świata; widać, że są inni niż Polacy, inaczej się zachowują - swobodniej, z większą pewnością siebie. Są tu również zawsze ludzie młodzi, rodziny z małymi dziećmi; można też spotkać osoby na wózkach inwalidzkich. Łączy ich wszystkich idea koncertu i możliwość wspólnej zabawy. Ten przekrój wszystkich warstw społecznych zarówno z Polski, jak i z Zachodu jest oszałamiający.

Wszyscy chcą się bawić, podrygiwać, tańczyć. Niektórzy robią to bardzo nieśmiało, inni w ogóle nie potrafią się na to zdobyć, choć mają ochotę, a inni tańczą z pełną swobodą. Szklanka piwa też często robi swoje.

I ta swoboda. Ludzie wędrują po Szerokiej, rozmawiają w kawiarniach, piją piwo na ulicy. Dla wielu jest to miłe spotkanie towarzyskie. Ludzie z Zachodu robią zdjęcia domów na Szerokiej, traktując te kamienice i ludzi w nich mieszkających jako skansen? egzotykę.

Najważniejsza jest radość emanująca ze wszystkich ludzi - radość ze spotkania z innymi, radość z muzyki, radość tańca i swobody.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz