W tym roku bierze w nich udział około 80 wystawców - nie tylko z Polski, ale również z Litwy, Ukrainy, Słowacji i Węgier.
Nie bywam na targach co roku. Nie jest to dla mnie szczególnie ulubiona czy atrakcyjna impreza. Wybrałam się, bo miałam chwilę czasu i była piękna pogoda.
Ludzi było całkiem dużo - kupujących, oglądających i jedzących.
A to szopki prosto z Betlejem - różnej wielkości tanie i droższe. Z tego, co słyszałam, można było się targować ;)Te zielone anioły już od kilku lat są ozdobą świąteczną Krakowa.
Lokalne ozdoby - korale z małopolskim wzorem.
Jeśli chodzi o ozdoby, to najwięcej było aniołków.
Kolorowe fantazyjne lizaki o tradycyjnych kształtach, kwiatowych, ale również nawiązujących do Świąt Bożego Narodzenia.
To stoisko i kilka innych pamiętam z wcześniejszych targów i kiermaszy.
Lokalne przysmaki: oscypki, bundz (bunc), sery owcze, kozie i inne.
Ręcznie malowane bombki (tak się mówi w moich rodzinnych stronach; w Małopolsce częściej jest używane słowo: bańki).
Pierniki z różnymi napisami i o różnych kształtach, również świątecznych.
Z Warszawy przybyli goście - dwoje młodych ludzi z dwoma jastrzębiami, z sową płomykówką i sokołem. Można było popatrzeć, pogłaskać. Zbierali drobne datki na karmę dla ptaków.
Sokół, który na co dzień zajmuje się straszeniem gołębi na warszawskim lotnisku, miał na głowie skórzaną czapeczkę, aby "nie wariował" z powodu krakowskich gołębi na rynku.
Sowa płomykówka
Jastrząb
Oczywiście okazji do zjedzenia i wypicia było dość dużo. Na pewno każdy znalazł dla siebie coś smacznego.
Ludowe drewniane korale.
Podkowy na szczęście można było sobie zamówić ze swoim imieniem.
Dla każdego coś miłego, a wybór ogromny. Ja najchętniej bym się skusiła na takie słodkie ciasteczko.
OdpowiedzUsuńSłodkie ciasteczko to również dla mnie bardzo dobry wybór :)
Usuńzglodnialam :) zapraszam serdecznie na rozdanie ZOEVA
OdpowiedzUsuńMnie takie jarmarki się podobają. Takie oderwanie od codzienności. Ciekawe rękodzieło, interesujący ludzie. Myślę, że jednak warto.
OdpowiedzUsuńJak jest ładna pogoda, to warto się przejść :)
UsuńO jeny... a czego tu nie ma na tym targu ( same cudeńka ) a choinka naprawdę wygląda imponująco... W Gdańsku też podobne targi wylewają się na ulice... Jednak trochę przeraża mnie ta wszechobecna komercja... Serdeczności Haniu
OdpowiedzUsuńW całej Polsce i pewnie w Europie nadmiar tych targów :)
UsuńByłam, byłam lubię jarmarki - bardzo:)
OdpowiedzUsuńJak napisałam, nie za bardzo lubię :)
UsuńJa tam lubię takie jarmarki, tylko czasami nawet trudno się dostać do stoiska, które interesuje. Ja kupiłam wnuczkom kolorowe lizaki :)
OdpowiedzUsuńLizaki były bardzo ładne. Idealny prezent dla dzieci :)
UsuńZacna impreza i towary nieliche zwłaszcza w zalewie dalekowschodniej cienizny.
OdpowiedzUsuńTak owszem my tu "pole" polem nazywamy a nie "dworem" a "bańki" bańkami bo "bombki" to zbyt się s ISIS ostatnio kojarzą...
Podałam to raczej jako ciekawostkę językową. W mojej obecnej rodzinie ja mówię: dwór, a reszta: pole. I jakoś się dogadujemy; nikt nikomu nie robi uwag :)
UsuńTraktuj moje słowa jako szowinizm dzielnicowy... ;-)
UsuńPrzy tej choince czułabym się malutka jak mieszkanka Niewielkiego Wymiaru:))
OdpowiedzUsuńFajne klimaty. Ten sokół piękny i sowa też. Tak mnie jakoś przenoszą do świata fantasy:)
Wg mnie najbardziej sowa pasuje do świata fantasy :)
UsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku!