poniedziałek, 25 lipca 2011

Wiersze o lecie dla dzieci: Mkniemy autem na wakacje

Mkniemy autem na wakacje

Mkniemy autem na wakacje,
Gdzie jeziora, łąki, knieje.
Słońce świeci, wietrzyk wieje.

Baw się dobrze, podróżniku!
Dużo przygód życzę, smyku!
- przydrożne wołają akacje.


Na tym blogu można znaleźć więcej haiku, również o różnych porach roku. Zapraszam🌳🌳🌳




środa, 20 lipca 2011

Kościół św. Katarzyny w Krakowie

Jest jednym z kilku kościołów znajdujących się w dzielnicy Krakowa – na Kazimierzu, która powstała z inicjatywy króla Kazimierza Wielkiego jako odrębne miasto. Właśnie z fundacji Kazimierza Wielkiego w 1343 roku rozpoczęła się budowa tej gotyckiej bazyliki (z punktu widzenia architektonicznego). Budowa przedłużała się z różnych powodów; trwała przez całe dziesięciolecia i właściwie nigdy nie została zakończona. Uważano nawet, że nad kościołem zaciążyła klątwa, jaką nałożył na króla Kazimierza Wielkiego biskup Bodzanta za rozwiązły tryb życia.
W 1378 roku konsekrowano prezbiterium, natomiast korpus nawy głównej został ukończony dopiero około 1400 roku. Kościół był wielokrotnie niszczony przez powodzie, pożary, najazdy wojsk nieprzyjacielskich, a także trzęsienia ziemi.
Pomimo tylu klęsk Kościół obecnie wraca do dawnej świetności dzięki Augutianom, którzy opiekowali się kościołem przez całe wieki. Kościół zachował gotycki styl. Jego skromny wystrój został wzbogacony późnorenesansowym nagrobkiem Spytka Jordana i barokowym ołtarzem.





sobota, 16 lipca 2011

Wiersz o lecie dla dzieci: Plaża

Plaża










Ludzie, kocyk, żółty piasek,
trochę cienia tam, gdzie lasek
Z piasku zamek z krużgankami,
z mostem, fosą – to dla Ani.

Ludzie leżą, słońce praży,
jak gorąco jest na plaży!
Mama chowa się do cienia,
lecz prażenia to nie zmienia.

Czasem patrzy ktoś do góry,
może przyjdą jakieś chmury?
Liżę lody dla ochłody,
hop! i skaczę już do wody.



Na tym blogu można znaleźć więcej wierszy o wszystkich
porach roku. Zapraszam 🌞🌞🌞

wtorek, 12 lipca 2011

Lalki, taniec i kaczka, czyli krakowski Festiwal Teatrów Ulicznych 2011

Zakończył się kolejny Festiwal Teatrów Ulicznych. Jak zawsze były spektakle bardzo dobre i mniej udane. Obejrzałam siedem przedstawień; być może najlepszych nie widziałam. Spośród tych, które oglądałam, na wyróżnienie zasługuje izraelski Mystorin Theater Group ze spektaklem "Mistrzowie Imienia" oraz teatr z Petersburga Wędrujące Lalki Pana Pejo (obejrzałam spektakl pt. "Mogota").
Mistyczne przedstawienie teatru z Izraela
Spektakl teatru z Izraela miał charakter mistyczny, religijny, poetycki. (Na zdjęciu powyżej). Było to przedstawienie o bardzo wzniosłym charakterze. Opowiadało o istotnych sferach życia, o miłości. Istoty pozaziemskie (anioły?) odgrywały w nim bardzo ważną rolę. Emocje zostały przedstawione za pomocą tańca, mimiki. Taniec był podstawowym środkiem wyrazu.
Wędrujące Lalki Pana Pejo z Petersburga
Teatr Wędrujące Lalki Pana Pejo to w moim odczuciu typowy teatr uliczny w najlepszym tego słowa znaczeniu. Teatr, który bawi się z publicznością, wciąga ją do wspólnej zabawy, żartuje, rozśmiesza - a to wszystko we wspaniałym, profesjonalnym stylu.Wspaniała gra aktorska, maski prawdziwie baśniowe powodują, że ma się poczucie obcowania z PRAWDZIWYM teatrem. Właśnie te lalki, maski są elementem, który najbardziej urzeka widzów. Niekonwencjonalne, często zrobione z bardzo prostych elementów - z kija, kalosza, piękne w swojej prostocie.
Kaczka, która jak się wydawało na początku przedstawienia, miała tylko być elementem scenografii
Inne przedstawienie, które warto wspomnieć, to "Utopia" komika Leo Bassi - nie ze względu na wartości artystyczne, lecz ze względu na ostatni etap przedstawienia, w którym klaun wzywa widzów, by przenieśli ogromną kaczkę ( która, jak się wcześniej wydawało, była tylko elementem scenografii) spod wieży ratuszowej pod główne wejście Kościoła Mariackiego. Widzowie natychmiast poderwali się, by to zrobić - bez żadnego wahania. To był niezapomniany widok. Ogromna, żółta, nadmuchiwana kaczka płynęła (na rękach około setki widzów) po Rynku.

Być może ten hapening ze względu na swoją wyjątkowość i niepowtarzalność najbardziej utkwi w mojej pamięci.

środa, 6 lipca 2011

Koncert Szalom na Szerokiej w Krakowie 2011

Już kolejny raz byłam na koncercie Szalom na krakowskim Kazimierzu. Nie chcę pisać o muzyce i muzykach, bo to nie moja dziedzina. Choć oczywiście muzyka była bardzo dobra.

Tym, co naprawdę mnie urzeka na tych koncertach jest atmosfera, klimat, a przede wszystkim różnorodność ludzi uczestniczących w koncercie w charakterze widowni. Przychodzą tu ludzie miejscowi, często bardzo skromnie ubrani, wręcz biedni, ludzie starsi i starzy. Mimo swojego wieku chętnie poruszają się w rytm muzyki. Na koncercie można też spotkać ludzi bardzo elegancko ubranych z różnych krajów świata; widać, że są inni niż Polacy, inaczej się zachowują - swobodniej, z większą pewnością siebie. Są tu również zawsze ludzie młodzi, rodziny z małymi dziećmi; można też spotkać osoby na wózkach inwalidzkich. Łączy ich wszystkich idea koncertu i możliwość wspólnej zabawy. Ten przekrój wszystkich warstw społecznych zarówno z Polski, jak i z Zachodu jest oszałamiający.

Wszyscy chcą się bawić, podrygiwać, tańczyć. Niektórzy robią to bardzo nieśmiało, inni w ogóle nie potrafią się na to zdobyć, choć mają ochotę, a inni tańczą z pełną swobodą. Szklanka piwa też często robi swoje.

I ta swoboda. Ludzie wędrują po Szerokiej, rozmawiają w kawiarniach, piją piwo na ulicy. Dla wielu jest to miłe spotkanie towarzyskie. Ludzie z Zachodu robią zdjęcia domów na Szerokiej, traktując te kamienice i ludzi w nich mieszkających jako skansen? egzotykę.

Najważniejsza jest radość emanująca ze wszystkich ludzi - radość ze spotkania z innymi, radość z muzyki, radość tańca i swobody.